O nas

Po co nam ta podróż? O tym tutaj. A odpowiedź na często zadawane pytania tutaj.

Co było pierwsze? Pomysł na przeprowadzkę, czy pomysł na podróż? Trudno powiedzieć, ale oba pomysły zawsze jakoś wzajemnie się przeplatały. Podróż zawsze była marzeniem, ale jakoś trudno było zabrać się za jego realizację. Pewne było jedno – po kilku latach pobytu w Australii chcemy znów mieszkać w Europie.

Pierwsza koncepcja była taka, aby przy okazji przeprowadzki zrealizować to marzenie i zrobić sobie krótką 3-miesięczną podróż po Azji Południowo-Wschodniej. Ale potem stwierdziliśmy, że jak już wszystko rzucamy to trzeba pójść na całość (a przynajmniej na tyle na ile starczy pieniędzy). Więc w Azji miało nam zejść około 7 miesięcy. Dorzuciliśmy też pół roku w Ameryce Południowej. No i Nową Zelandię. Do tego zamarzyło nam się, aby po powrocie zamieszkać w Hiszpanii. Czy coś z tego wyjdzie zobaczymy. Pewnie nie (bezrobocie w Hiszpanii osiągnęło w ostatnim czasie 17%), ale marzenia mieć trzeba :)

Tak więc sprzedaliśmy wszystko co mieliśmy, rzuciliśmy pracę i ruszyliśmy w drogę.

Jeszcze krótko o nas:

Magda – rocznik 78′, urodzona w Rybniku. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego. Zawód ostatnio wykonywany – project manager. Hobby  – fotografia. W Australii prawie 4 lata (od lutego 2005 do grudnia 2008). Poza Australią mieszkała i pracowała także w Malezji i Irlandii. Turystycznie odwiedziła także (poza krajami odwiedzonymi w tej podróży) UK, Danie, Francję, Niemcy, Szwajcarię, Belgię, Liechtenstein, Czechy, Węgry, Austrię, Turcję, Jordanie, Indie, Kambodżę, Tajlandię, Singapur, Hong Kong, Fidżi i Nową Zelandię.

Przemek – rocznik 77′.  Urodzony w Szczecinie. Absolwent Akademii Morskiej. Zawód ostatnio wykonywany – shipping manager. Hobby – nurkowanie. W Australii 8 lat (od listopada 2000 do grudnia 2008). Poza Australią mieszkał i pracował w USA i UK. Turystycznie odwiedził także ((poza krajami odwiedzonymi w tej podróży) Bułgarię, Czechy, Andorę, Hiszpanie, Francję, Holandię, Niemcy, Norwegię, Szwecję, Danie, Malezję, Singapur, Hong Kong, Kostarykę, Maroko i Nową Zelandię.

Poznaliśmy się na końcu świata, w Australii.

Kontakt: madziabis@yahoo.co.uk

Komentarze 32

  1. Czesc Kochani!

    Piekne plany! Trzymam kciuki za powodzenie i jak najdluzsza podroz. Poczatek marca bede w Indiach lub Birmie – moze sie spotkamy? ;)
    Pozdrawiam serdecznie ze Szczecina,
    MZ

  2. Czesc Przemek,
    Widze ze i Ty zdecydowales sie przyjechac do Europy po wielu latach. Tutaj tez da sie zyc, chociaz na poczatku brakuje Australii….:))

    Pozdrowienia z Cambridge

  3. Witajcie :) pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wam conajmniej tylu wrażeń i radości ile nam przypadło w udziale podczas naszej rocznej podrózy dookoła świata :)

    trzymajcie się
    Baśka
    http://wokolglobu.blog.onet.pl

  4. Cześć ;) trafiłem na Was przypadkiem … ale super sprawa wasza podróż. …
    Ja wybieram się za miesiąc do NZ – po twoich opisach już chcę tam być (choć u mnie za oknem śnieg) … pozdrawiam serdecznie i życze udanych kadrów … bo te co widziałem … ;-)

    pozdro
    sławek

  5. Czesc Magdo i Przemku!

    Wspanialy blog wspaniałych ludzi! Cudowne przezycia, zdjecia….
    Zycze Wam pieknych, pelnych przygod , no ale przede wszystkim bezpiecznych – podrozy!

    Co do Hiszpanii, popieram Wasz wybor :) Ja zylam juz w kliku miejsach na swiecie przez dluzsze okresy (Polska, Francja, Tajlandia, Algieria, Hiszpania) i to wlasnie Hiszpania wydaje mi sie najlepszym miejscem do zycia: jakosc zycia – slonce praktycznie 365 dni w roku, mili ludzie, fiesta trwajaca caly tydzien (nawet jak sie pracuje od pon-pt ludzie uwielbiaja spotykac sie po pracy ze znajomymi), klimat nie jest tak wilgotny jak w Azji – choc kocham Azje, nie moglabym w takim klimacie zyc „na zawsze”; bliskosc ojczyzny – Polski – bo jednak tutaj zawsze moge wsiasc w samolot i w 3h byc z rodzina, a jednak w Azji nie jest to tak proste i szybkie…
    Sa tez minusy: obecne problemy gospodarcze w Hiszpanii (bezrobocie ok 13%), bardzo niskie zarobki (czasem mam wrazenie, iz w Polsce lepiej moze zarobic osoba z dobrym wyksztalceniem i doswiadczeniem)…
    Ale ogolnie – zachecam Was w Waszych planach!! Hiszpanski jest niebywale prosty dla Polakow, wiec bez problemu nauczycie sie tego jezyka!

    POWODZENIA i BUEN VIAJE!!!

    Aśka

  6. Sie ma Amigos,

    Piszę w tej formie krotkiego listu nieformalnego, bo nie odpowiadacie na maile, a choc jeden zwrot kreweciarski typu „spoko-oko” by wystarczyl. Jak sie sprawuje play-station i czy na Panglao maja piwo marki Panglao? I czy duzo bangla?

    no to gitara romano, coco jumbo i w ogole, oby Wam sie,

    Grisza&Magdzia

  7. Gratulujemy pomysłu i śledzimy, bo część naszej trasy się pokrywa. Pozdrowienia (obecnie) z Peru.

  8. BUCHAMY Z ZAZDROSCI !!!! … nadal odkladajac z miesiaca na miesiac, z roku na rok, termin naszej ucieczki od zycia typowego. Bo chyba najtrudniej uciec od swoich slepych przyzwyczajen – chociaz to tylko biurko od osmej do piatej, marne cztery tygodnie urlopu, piecio-miesieczne zgrzytanie zebami z nadzieja na cieple lato, kubek czarnej z cukrem w kawiarni nad rzeka, czy SNL na hulu.com.

    Ale moze jeszcze roczek, lub dwa i juz nas nie ma, w podobnych klimatach, tylko w przeciwnym kierunku.

    Pozdrowienia z drugiego konca swiata i „o’bydalej” !!!

  9. Hej

    Napiszę tylko jedno zdanie.

    Wasz pomysł i samozaparcie do realizowania założonych celów i spełniania marzeń to istne MISTRZOSTWO ŚWIATA !

    Nic tylko pogratulować i życzyć powodzenia.

    Pozdrawiam

  10. Przyjechalismy do Polski z Australi gdzie mieszkalismy 30 lat jestesmy po 50 mlidzi dusza i cialem . Po zwiedzeniu Europy i Azji wracamy do naszej kochanej Australi . Jednak zycie w Aust. jest piekne i inne jak na calym swiecie ,czujemy sie jak na wczasach nawet pracujac przez caly czas . Kochamy Australie i to jest nasza 2-ga OJCZYZNA.

  11. Hej magdabis:) Pisalas mi ostatnio informacje o soczewkach, a tu prosze- trafilam przez przypadek na Wasza stronke i podczytuje w pracy conieco. Jestem dopiero w pazdzierniku;))

    Pozdrowienia!!

  12. Fantastycznie, kolejny komentarz. Az mnie wszystko swedzi aby powrocic do podrozy po swiecie. Sa rzeczy wlasnie na tym swiecie, które trzeba zrobić w odpowiednim wieku właśnie.

  13. Tak sobie czytam i myślę ,ok podróż życia ,ale jednak
    nie kumam do końca .Czy czlowiek w wieku 30 lat ,czyli już niemłody rzuca wszystko i tylko z plecakiem rusza w świat.Za co to robi ,przecież podróz po całym świecie kosztuje ,też podróżuję ,ale nie rzucam świata ,bo muszę na to zarobić ,a skąd ludzie mają takie podejście .Nie wierzę ,że bez grosza przy dupie
    przybywają wreszcie do Hiszpanii i zaczynaja życie.
    Ta wasza podróż to ciągla ucieczka przed rzeczywistością ,to trauma przed normalnym
    życiem ,pracą posiadaniem dzieci ect.
    Gdyby każdy tak ruszył w świat ? Koszmar ,życie każdego jest w jego rękach ale nie wierzę ,że nie stoją za tym bogaci starzy ,którzy się w Polsce nadziali się
    na komunie ,a teraz ich dzieci ,pokolenie 80 ,czyli w roku 2000 dwudziestolatkowie szleją .Bo maja w marny
    szacunek dla pieniądza i pracy ,bo myślą że życie się kręci wokół zaliczania kolejnego kraju .
    Nie jesteście podróżnikami z miłości ,to nie wasz zawód i praca ,to tylko fanaberia .Tak myśę .

    • Wiesz, możesz o nas myśleć co chcesz – że jesteśmy niepoważni, że ta podróż to fanaberia, że dostaliśmy na nią kasę od rodziców itp. Możesz tak myśleć, bo zupełnie nasz nie znasz, nic o nas nie wiesz. My z drugiej strony nie mamy obowiązku się przed nikim tłumaczyć z naszego życia. Tak więc tłumaczyć się nie będę, za to może trochę Ci wyjaśnię o co chodzi.

      „Czy czlowiek w wieku 30 lat ,czyli już niemłody rzuca wszystko i tylko z plecakiem rusza w świat.Za co to robi ,przecież podróz po całym świecie kosztuje ,też podróżuję ,ale nie rzucam świata ,bo muszę na to zarobić ,a skąd ludzie mają takie podejście .Nie wierzę ,że bez grosza przy dupie przybywają wreszcie do Hiszpanii i zaczynaja życie.”
      Przede wszystkim kto powiedział, że jesteśmy bez grosza przy jak mówisz „dupie”.

      My na tą podróż i na nowe życie po niej bardzo aktywnie oszczędzaliśmy przez prawie 1.5 roku. To były miesiące wyrzecze i w imię realizacji marzenia (a nie fanaberii). Tak więc pieniądze mamy, a nie podróżujemy bez grosza.

      „Ta wasza podróż to ciągla ucieczka przed rzeczywistością ,to trauma przed normalnym życiem ,pracą posiadaniem dzieci ect.”

      Byłoby to może prawdą, gdyby ta podróż miała trwać wiecznie, gdyby takie koczownicze życie było naszym celem długoterminowym. Ale tak nie jest. Podróż się skończy, my pójdziemy do pracy, założymy rodzinę. Chcieliśmy jednak wcześniej zrealizować marzenie, bo z kredytem i dwójką dzieci byłoby to trochę trudniejsze. Czy tak trudno to zrozumieć?

      „Gdyby każdy tak ruszył w świat ? Koszmar ,życie każdego jest w jego rękach ale nie wierzę ,że nie stoją za tym bogaci starzy ,którzy się w Polsce nadziali się
      na komunie ,a teraz ich dzieci ,pokolenie 80 ,czyli w roku 2000 dwudziestolatkowie szleją .Bo maja w marny
      szacunek dla pieniądza i pracy ,bo myślą że życie się kręci wokół zaliczania kolejnego kraju/”
      No ale nie każdy tak wyjeżdża! Nie ma takiego obowiązku! Większość ludzi nie zrobi czegoś takiego, bo to wymaga podjęcia – dla większośc – trudnej decyzji, zrewania z rutyną, zrzucenia przykrywki złudnego bezpieczeństwa.
      Dla wyjaśnienia – podróż finansujemy z samodzielnie zarobionych pieniędzy. Oboje przed wyjazdem mieliśmy nienajgorszą pracę, więc przy pewnym wysiłku udało nam się pieniądze zebrać. Rodzice nie mają tu nic do rzeczy. Ani moi, ani Przemka rodzice nie są bogaczami, tylko normalnymi ludźmi, emerytami po latach pracy z wcale nie szaleńczo wysoką emeryturą. Czasy, kiedy byliśmy na ich utrzymaniu minęły dobrych kilka tam temu.
      A szacunek do pieniądza mamy ogromny. Właśnie dlatego, że wiemy ile wysiłku kosztowało nas oszczędzenie na tą podróż.
      Poza tym to w końcu nasze pieniądze i możemy z nimi robić co chemy. Nie ma odowiązku, który mówi, że każdy 30-kilku latek musi mieć kredyt, auto i plazmę.

      „Nie jesteście podróżnikami z miłości ,to nie wasz zawód i praca ,to tylko fanaberia .Tak myśę .”
      Nikt nie mówi, że to nasz zawód. To nie nasza praca, bo nie przynosi nam pieniędzy. Nie jest to też jednak fanaveria. To realizacja marzenia, i jeśli komuś tak trudno to zrozumieć, to chyba zbyt twardo stoi na ziemi. Większośćspołeczeństwa żyje według narzuconego schematu, ale wyobraź sobie, że są na tym świecie ludzie, którzy nie tylko mają marzenia, ale je też realizują i to w imię rezygnacji z pewnych wygód, kariery, awansów.

      Mam nadzieję, że teraz lepiej rozumiesz o co w tym wszystkim chodzi :)

      • szanuję wasz wybór ,tak można powiedzieć ,że jak ktoś ma power na realizację marzenia to jego wielka
        wygrana.
        Ja jestem trochę starszy ,tez wyruszałem z Polski by
        zobaczyć świat ,ale nie miałem kasy ,ani nawet szans
        na kasę jako 20 letni Polak w Londynie za 2 funty na godzinę .też miałem marzenia ale ich realizacja była
        abstrakcją ,dlatego pracowałem i przez pracę zrozumiałem ,że te tłumy bogatej i naćpanej młodzieży
        zapełniające hostele od Peru po Goa to nie realizatorzy marzeń ,tylko znudzona bogata młodzież
        ,która nie ma pojęcia o życiu dlatego tak im łatwo
        zatracać się w Indiach ,Tajlandii ,czy Wenezueli,gdzie ich USD znaczą tak wiele.
        Czy Ci ludzie pomyśleli kiedys o ludziach w krajach
        które odwiedzają ,o ludziach ,którzy widzieli w życiu tylko wlasna wioskę i nic nie zobaczą więcej ,a i tak są
        szczęsliwsi .czy zastanowili się dlaczego .

        Nie potępiam podróżowania ,jest ono ok ,ale dla wielu
        jest brakiem pokory ,brakiem uszanowania tego misterium ,przezycia tego samemu .czy dzieci z hinduskich wiosek piszą blogi o swojej drodze do szkoły.

        Ok jak ktoś coś zobaczył .,przeżył ,jasne powinien się podzielić ,ale ten usystematyzowany pokaz swojej
        trasy w necie ?

        Jeśli podróz jest waszym marzeniem -fine ,ale to wasze marzenie ,i nie jest ono w sumie ciekawe ,bo
        nikt nie jest w Tobie i nie będzie czył czego doświadczasz .Może rodzina ,ci którzy cie kochają są blisko czuja to mocno .

        Ale reszta ,tylko się tym ekscytuje w chory sposób ,bo
        każdy powinien szukać własnej drogi ,zauważyć drugiego człowieka i stac z boku .Stawanie się internetowym podrózniczym celebrytem ,nie jest
        moim zdaniem cool,jest formą maskowania prawdziwego szczęscia ,które jest tylko dla was
        ,a nie dla nas . Daj go ty których spotykasz na swej drodze buduj relacje ,tego życzę .Czasami taka
        opinia która nie bije brawa i nie pada na kolana ,tez powinna się myślę przydac .
        Pzdr
        R

      • wszystko rozumiem poza jednym – dlaczego z góry założyłeś, że my także zaliczamy się do tej „znudzonej, bogatej młodzieży, która nie ma pojęcia o życiu”?
        szkoda, że akurat takich ludzi spotkałeś na swojej drodze. ale nie tylko tacy istnieją.

  14. UWAGA….wiadomość poszerzająca punkt widzenia do horyzontu zdarzeń…. blogi i strony powstają nie tylko w celu przechwałek i pompatycznego nabijania marzeń w głowy … ale również jako bezcenne źródło doświadczeń, praktycznych informacji i relatynie nawet altruizmu…
    A gorzkie żale są świetne na piosenkę….ale w kontekście smutków niezrealizowanych marzeń i będac zatraconym w szarej rzeczywistości samoniezadowolenia nie powinny mieć miejsca w archiwach tej strony….
    ……Panie Ryszardzie

    Magda –> Stronka świetna, bardzo mi również pomogła,
    PS. kropla drąży skałę…ale pamietaj….to trwa pokolenia…marny trud tłumaczenia jak priorytety inne ;]

    Pozdrawiam gorąco z Wrocławia

  15. Imponuja mi tacy ludzie jak Wy!

  16. życzę powodzenia na szlaku … wszystkiego zielonego … Czuwaj druhno Madziu

  17. Niesamowite i motywujące. Trafiłam na Wasz blog przypadkiem ale będę często wracać. Gdy już raz zakosztuje się wolności podróży to trudno zatrzymać się w pół drogi i rozpakować wiecznie spakowany plecak.
    Szczerze zazdroszczę Wam uporu i determinacji. Sama nie mogę (na razie:) poszczycić się znajomością żadnego egzotycznego kraju lecz w sumie dam jeszcze radę spełnić plany i marzenia. Może nie sprzedam lodówki (bo jej nie mam) i nie zdecyduje się na ponad roczną wyprawę ale małymi kroczkami zafunduje sobie lekcję geografii w terenie.
    A największego plusa macie u mnie za Mongolię – była to pierwsza rzecz, którą sprawdziłam na stronie :)
    Życzę powodzenia w trasie, napotykania samych życzliwych ludzi i zachwytu nad każdą mijającą chwilą.

  18. Rysiu ma troche racji w tym co napisal.
    Pol zycia spedzilem za granica, i wiem o co mu chodzi. Do tego jednak trzeba dojrzec.
    Dojrzec do nie tylko zaliczania kolejnych miejsc, przeskakiwania jak palcem po mapie z jednego panstwa do drugiego ale rowniez wczucia sie w nie, w rodziny tam mieszkajace, klimat, atmosfere. Kasa niestety sprawia ze te przezycia sa inne, musza byc, bo dla miejscowych jestes tylko dobrze ubranym turysta, kolejnym i jednym z wielu, z aparatem w reku fotografujac biede, usmiechy na wpol nagich dzieci ale wlasnie czy wiesz dlaczego nadal sie usmiechaja? Jesli jade do jakiego kraju spedzam tam minimum miesiac i nie wbieram miejsc z top 10 ale osobiscie studiuje ksiazkiw poszukiwaniu tych daleko poza szlakami turystycznymi.
    Kazdy w zyciu robi co uwaza za stosowne, ma plan i sie go trzyma. Piekne miejsca, piekne historie ktore opowiada sie znajomym ale we wszystkim brakuje smaku, pewnego stonowania, pokory.
    Nie neguje, nie krytykuje, to tylko moja opinia bazowana na wlasnym doswiadczeniu. Powodzenia!

  19. niesamowici z was zakręceni ludzie :)

  20. Serdeczne pozdrowienia z deszczowej polnocy Argentyny;)! W swojej podrozy dookola Argentyny zahaczylam rowniez o Boliwie. Spotkani w base campie Aconcaguly Polacy rowniez opowiadali (podobnie jak Wy podczas asado na campingu w El Calafate) o kopalniach w Potosi, pieknych jeziorach dookola Salar de Uyuni – postanowilam wiec przekonac sie na wlasne oczy;) Po dwoch dniach jazdy autobusem dotarlam z La Quiaca do Puerto Iguazu, ale leje tak mocno, ze ledwie widac okoliczne budynki, wiec pod wodospad ruszam jutro o swicie. Sciskam mocno i do zobaczenia (na ojczystej ziemi lub gdzies na trasie) – Ela

  21. Panie Ryszardzie,

    właśnie po to istnieją marzenia żeby je realizować,
    kto nie realizuje marzeń, to jego sprawa, myślę, że tym, którym udaję sie te marzenia realizować, robią coś wiecej dla siebie, dla swiata również po dodają otuchy innym. Myślę, że stanął Pan w tej chwili w roli demotywatora, albo po prsotu nie spełnił Pan marzeń, a takie właśnie historie może skłonią Pana do tego by je zrealizować, i tez po to są tu opisywane by dzielić się wrażeniami, historiami z innymi. Uważam, że nie jest Pan w tym momencie tzw. „tatusiem” wycieczkowiczów i nie o tym jest tu mowa

    Pozdrawiam wszystkich, którzy realizują swoje marzenia i przy okazji odwiedzą kilka ciekawych miejsc na świecie,

    p.s.
    jestem patriotą ale sie zasiedziałem troszeczkę w Polsce, choć byłem też to tu to tam, ale do meritum:
    ja też chciałbym troszkę zwiedzić tego swiata i nie przejmować się każdym banknotem tylko cieszyć słońcem i swoim towarzyszem wycieczki
    a nie patrzeć na brudny snieg na ulicach szarego miasta :) POZDROWIENIA

  22. …powodzenia!…a Zazdrosnikami, Tlumokami i Koltunami sie nie przejmujcie…

  23. Nieźle dajecie. Jakoś nie jestem typem podróżnika, ale co kto lubi. Powodzenia w dalszej realizacji marzeń.
    Ciekawi mnie jak sie poznaliście, dwa niespokojne duchy, gdzieś daleko od Ojczyzny. Czy była to miłość od 1 wejrzenia?

  24. GRATULUJEMY WSPANIALEJ PODROZY !!!
    Jestescie juz w tej niezwyklej podrozy 14 miesiecy.
    Dziekujemy za ciekawe i pomocne opisy, a przede wszystkim za motywacje jaka jestescie dla nas, zeby zrobic sobie w koncu ta „one (or two) year(s) gap”

    Wielu pozytywnych wrazen i udanej kontynuacji!
    Moc pozdrowien
    A&G

  25. Witajcie,
    Z przyjemnoscia natrafia sie na strone takich ludzi, jak Wy. Jestescie inspiracja i dowodem na to, ze marzenia o podrozach da się i trzeba realizować. Wczoraj słuchałam Waszej audycji w radio, jesteście niesamowici. Sami jesteśmy w podróży już od 102 dni po Ameryce Pld, obecnie Arequipa i zastanawiamy się, jak samemu dotrzeć do źródła Amazonki – Nevado Mismi. Tych chwil nikt nam i Wam nikt nie odbierze i jest pięknie. Decyzja o rzuceniu wszystkiego i podróżowania to była najlepsza, ale i tez niełatwa decyzja w naszym życiu. Życzę wszystkiego dobrego :)

  26. Hej,przypadkiem natrafilam na Wasza stronke…i przeczytalam info o nas. Podobnie jak Wy z Kamilem ponalismy sie w Australii, rzucilismy wszystko i ruszylismy w swiat..(podalam stronke)i tak juz drugi rok zlecial:-))powodzenia i nie przejmujcie sie zazdrosnikami, bo tacy zawsze beda p R….
    pozdro

  27. Wspaniały pomysł, podróże kształcą, popieram ideę. Podróże uczą otwarcia się na ludzi , szacunku dla innych kultur religii, poszeżają naszą świadomość i horyzonty. To nie ucieczka ale poszukiwanie swojej tozsamości i swojego miejsca na ziemi. Nie wielu ludzi ma na to odwagę. Gratuluję .Bardzo smucą komentaże ludzi zamknietych na inność czyli na drugiego człowieka . Pozdrawiam

  28. Gratulacje dla tych ludzi! My mieszkamy w Krakowie, ostro pracujemy a potem jedziemy, z roku na rok zaliczamy coraz to fajniejsze miejsca na świecie.
    Do takiej podróży faktycznie trzeba dojrzeć, ale właśnie Ci ludzie pokazują, że nie należy się bać zostawiać wszystko i wyjeżdżać.
    Oni czują, że żyją z dnia na dzień, my czujemy że żyjemy jak mamy wolne w pracy.
    Oby coraz więcej tak wspaniałych ludzi jak oni było w Polsce i decydowało się na takie podróże.
    Jaki bagaż doświadczeń, jaka wiedza, jaka otwartość – tego właśnie człowiek nabywa w podróży.
    Jesteśmy dumni z takich Polaków, zwiedzajcie świat, pokazujcie że jesteście Polakami, którzy jak inni na świecie potrafią podróżować, zdobywać świat.
    Wy nie marzycie -wy realizujecie marzenia! Powodzenia, uważajcie na siebie, bądźcie czujni przez cały czas i żeby wasza podróż trwała wiecznie!
    Jesteśmy z Wami-)
    Radi i Becia
    Zapraszamy do naszej skromnej galerii:
    http://picasaweb.google.com/radi607606036

  29. Witajcie :-),

    Podobne marzenia, podobna fantazja :-). Kilka lat pracowaliśmy z mężem w Stanach (w swoich zawodach), potem, ku zdumieniu wszystkich, spakowaliśmy plecaki i przez rok jeździliśmy po świecie: od Tahiti po Indie. Było cudownie. To było 7 lat temu. I bakcyl pozostał – chyba na zawsze. Po powrocie do Polski i „ustatkowaniu się” (dwójka dzieci), znowu zaczęło wrzeć w żyłach i maluchy (młodszy miał 1.5 roku) zaciągnęliśmy do Malezji. Potem była Tajlandia, teraz Jordania i Meksyk – wszędzie z dzieciakami. Starszy (6 lat) powiedział ostatnio, że nie może się doczekać podróży, że lubi inność, patrzyć na inne domy, jeść inne jedzenie – no to jest zarażony :-). Grunt to nie przejmować się gderaniem innych (oj, babcie mają dużo do powiedzenia :-)) i żyć swoje marzenia.

    Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz