Indie północne – informacje praktyczne

Informacje zebrane na trasie Varanasi-Agra-Jaipur-Pushkar-Bundi-Udaipur-Jodhpur-Jaisalmer-Amritsar-Dharamsala-Manali-Srinagar-Ladakh-Manali-Chandigar-Haridwar-Delhi

Wiza

Niezbędna. Nie ma możliwości jej uzyskania na granicy czy lotnisku. Koniecznie trzeba o nią wystąpić wcześniej. My ubiegaliśmy się o wizę w indyjskiej placówce dyplomatycznej w Kathmandu, co wszystkim szczerze odradzamy. Zabiera to jakieś 2 tygodnie i wymaga trzech długich wizyt w konsulacie, gdzie efektywność pracy jest żadna.

Pieniądze i koszty

Walutą Indii jest rupia. W czasie naszego pobytu w Indiach US$1 = około 47 rupii. Indie są bardzo tanie. Nasze średnie dzienne wydatki wyniosły po 1000 rupii ($21) na osobę w Ladakh i po 750 rupii ($15) na osobę w pozostałej części kraju. Przy czym w Ladakh kilkakrotnie wypożyczaliśmy samochód z kierowcą, co nie jest tam tanie, a w reszcie Indii większość nocy spędzaliśmy w klimatyzowanych pokojach (z powodu nieopisanych upałów), co podniosło koszty. Więc da się taniej.

Bankomaty są powszechne i nie ma z nimi problemu (może poza Indusami, którzy namiętnie zaglądają przez ramię jak się wyciąga kasę – trzeba ich po prostu stanowczo przegonić to się odsuną ;))

Przykładowe ceny:
– dwójka z łazienką, z wiatrakiem – od 200r za norę. Coś miłego od 300r
– dwójka z łazienką, z klimą – od 500r
– masala dosa – od 35r
– thali – od 40r w podłej knajpie, od 60r w miłej, czystej restauracji
– internet – od 20r/h w Delhi do 90r/h w Leh
– woda 1l – 10-12r
– napoje gazowane 0.5l – 12r
– piwo w sklepie – 70r

Na praktycznie każdym towarze sprzedawanym w jakimś opakowaniu nadrukowana jest maksymalna cena tego towaru. Czasem sprzedawca żąda ceny wyższej niż ta sugerowana i wtedy trzeba się targować. Faktem jest, że turyści prawie zawsze muszą zapłacić tą maksymalną cenę narzuconą przez producenta, podczas gdy lokalsi płacą mniej.

Transport

Na długich trasach zdecydowanie warto wybrać pociąg. Dokładne informacje o kolei w Indiach, o klasach pociągów itp można znaleźć tutaj. Bilety można kupić na miejscu w kasie lub przez internet. Na większych stacjach są osobne kasy dla turystów. Jeśli takich kas nie ma trzeba się przygotować na sporo czekania i przepychania. Rozkład pociągów i orientacyjne ceny można sprawdzić na stronie ClearTrip. Można też przez nią kupić bilet. Trzecia opcja zakupu to wizyta w jednym z wielu lokalnych biur podróży, które za niewielką prowizję kupią bilet. Jeśli na Clear Trip dostajemy info, że biletu na daną trasę nie ma, warto wybrać się na dworzec albo do biura podróży. Tam kasjerzy mają dostęp do tzw. tourist quota, czyli biletów zarezerwowanych specjalnie dla turystów, które nie pokazują się na Clear trip.

Na krótkich trasach warto wybrać autobus, bo z naszego doświadczenia autobusy są w miarę punktualne (czego nie można powiedzieć o pociągach). Autobusy są państwowe i prywatne. Państwowe są niesamowicie tanie, ale zazwyczaj w bardzo kiepskim stanie i brudne. Prywatne ciut droższe, ale nadal tanio. Lepszy stan techniczny i komfort niż w państwowych.  W Radżastanie powszeche są autobusy sypialne.

Na bardzo krótkie trasy typu dworzec – hostel najlepsze są riksze. Rowerowe są bardzo tanie, motorowe ciut droższe. Trzeba się mocno targować, bo kierowcy mają tendencję do rzucania cenami w kosmosu.

Varanasi

  • riksha motorwa z dworca kolejowego nad rzekę – około 50r
  • guest housy nad Gangesem w okolicach głównego ghatu – od 250r za dwójkę z łazienką
  • wynajęcie łodzi rano – cena wywoławcza to około 50r za osobę za godzinę. Rejsy w ciągu dnia są tańsze
  • codziennie o zachodzie słońca przy głównym ghacie zaczyna się ceremonia, którą koniecznie trzeba zobaczyć. Warto przyjść godzinę wcześniej, żeby zając dobre miejsce
  • internet 20r/h
  • dobre i niedrogie jedzenie w backpackerskiej knajpie Mona Lisa

Agra

  • riksha motorowa z dworca Agra Fort pod Taj Mahal – 40r
  • Hotel Raj 150m od południowej bramy Taj Mahal, 450r za dwójkę z klimą
  • riksha na punkt widokowy po drugiej stronie rzeki – 150r w dwie strony
  • wejście na ten punkt widokowy – 100r, ale wystarczy iść jakieś 150m wzdłuż płotu okalającego to miejsce, żeby dojść do punktu z identycznym widokiem, tyle że darmowego
  • autobus prywatny delux do Jaipur odjeżdża z miejsca jakieś 100m od dworca autobusowego. 211r za non-AC, co godzinę. O 6.30 i 14.30 AC za 324r
  • Wejście do Taj Mahal kosztuje 750r. W cenie mała butelka wody i ochraniacze na buty

Delhi

  • dziesiątki hosteli i hoteli w dzielnicy Paharganj
  • zatrzymaliśmy się w hotelu Raj. 650r za dwójkę z klimą. Elegancko
  • przejazd metrem kosztuje od 10r (drożej na dłuższe dystanse)
  • internet 20r/h

Radżastan

  • Jaipur – bardzo dużo hoteli w okolicach dworca autobusowego. Dwójka z klimą od 500r; wejście do pałacu – 300r; autobusy do większości miast w Radżastanie z dworca autobusowego
  • Pushkar – Milkman Guesthouse, dwójka z klimą za 500r; częste autobusy do Ajmer. Tam można przesiąść się na wiele różnych kierunków
  • Bundi – dwójki z wiatrakiem od 200r; wejście do fortu 60r + 50r pozwolenie na aparat
  • Udaipur – wiele guesthousów w okolicach jeziora. Dwójki z klimą od 500r, bez klimy od 300r; wejście do pałacu – 300r; wejście na pokaz tradycyjnych tańców – 110r w tym pozwolenie na aparat
  • Jodhpur – dwójka z klimą od 500r; wejście do fortu 300r; riksza z centrum do fortu 50r; riksza z centrum do dworca kolejowego – 30r
  • Jaisalemer – dwójka z klimą od 500r; wejście do fortu bezpłatnie, poza muzeum

Amritsar

  • dziesiątki hosteli i hoteli w okolicach świątyni. Dwójka z klimą od 500r
  • można bezpłatnie spać w dormitorium na terenie świątyni. Osobne dormitorium dla obcokrajowców. Dotacja mile widziana
  • wejście do świątyni jest bezpłatne
  • bezpośredni autobus do Dharamsali, 11.15 rano, 160r za osobę

Daramshala

  • dojazd z dolej Dharamsali do górnej (McLeod ganj) – 10r autobusem
  • dziesiątki guesthousów w McLeod Ganj, dwójka bez łazienki od 150r, z łazienką od 300r
  • lokalne agencje organizują trekingi po okolicach (np. Kullu Valley)
  • autobusy do Manali – lokalny o 6.00 z głównego placu w McLaod Ganj, 10-12h, 290r, nocny turystyczny – około 600r

Manali

  • najtańsze guest housy są w Old Manali. To jakieś 30min pieszo pod górkę od dworca autobusowego. Dwójka z łazienką od 150r (podły i brudny pokój). Coś lepszego od 300r
  • najtańsze jedzenie w lokalnych restauracje w okolicach dworca autobusowego. Restauracje w Old Manali są drogie

Chandigarh

  • nie ma tanich guest housów. Najtańszy hotel jaki udało nam się znaleźć kosztował 800r za dwójkę z klimą. Niestety nie pamiętamy nazwy, ale było to jakieś 10min spacerek od głównego dworca autobusowego, przy ulicy Himalaya Marg, bardzo blisko Hostelu Piccadily

Haridwar

  • dużo guest housów, czysta dwójka bez klimty od 300r

Ladakh

  • Dotrzeć można drogą lądową lub powietrzną. Loty są przez cały rok tylko do Delhi i do Srinagar. Lądem można dojechać na dwa sposoby. Pierwsza, najkrótsza trasa wiedzie przez Manali do Leh. Ta droga otwarta jest tylko kilka miesięcy w roku (zazwyczaj od połowy czerwca do końca wrzesnia). Trasa ma 473km i jej pokonanie zajmuje co najmniej 20h (jeep), a nawet 2 dni (zwykły autobus). Druga opcja to trasa przez Jammu i Srinagar. Zajmuje więcej czasu, ale ta droga jest otwarta przez dłuższy czas (Jammu-Srinagar w zasadzie przez cały rok, Srinagar-Leh przez co najmniej 6 miesięcy w roku).
  • Koszt przejazdu na trasie Manali-Leh to jakieś 15tys rupii za jeep (do 6 osób). Można też jechać  autobusem lub minibusem. Minibus kosztuje około 1500-1800r za osobę, jedzie co najmniej 20h. Autobus zwykły (dla lokalsów) kosztuje około 900r i jedzie 2 dni (z noclegiem na trasie). Jest jeszcze luksusowy autobus klimatyzowany. 1800r, dwa dni.
  • Koszt przejazdu na trasie przez Jammu i Srinagar. Z Jammu do Srinagar można pojechać autobusem (200r), minibusem (300r) albo jeepem (400r).  Dojazd zajmuje od 7 do 12h w zależności od pojazdu. Ze Srinagar do Leh jest wybór pomiędzy autobusem (2 dni, z noclegiem w Kargil, około 500r) albo jeepem (3tys za osobę, jakieś 12h jazdy). Wybierając tą trasę warto wcześniej na bieżąco obserwować sytuację w okolicach Srinagar (częste strajki i zamieszki)
  • Stolicą Ladakh jest Leh. Większość guest housów znajduje się w dzielnicy Changspa. Przyzwoitą dwójkę z łazienką można znaleźć od 300r.
  • W Changspa jest kilkadziesiąt agencji organizujących treki, wycieczki itp itd.
  • W wiele popularnych miejsc wokół Leh można dojechać lokalnym autobusem. To może być jednak dosyć czasochłonne. Wtedy warto wynająć samochód. Nie jest to tanie, więc najlepiej znaleźć kilka dodatkowych osób. Wszystkie samochody wożące turystów po Ladakh mają jednakowe ceny. Każdy kierowca ma książeczkę z listą wszystkich możliwych tras i z cenami. Ceny są za samochód. Do typowego samochodu wchodzi zazwyczaj max 6 pasażerów. Można uzyskać zniżkę (5-10%) po prostu o nią pytając. Przykładowe ceny: 3-dniowa wycieczka do Nubra Valley 5000r, 1-dniowa wycieczka do Pangong Lake – 5000r; 3-dniowa wycieczke do Tso Moriri – 8000r; 3-dniowy przejazd z Leh do Manali przez Tso Moriri i Tso Kar – 18000r, 1-dniowa wycieczka do monasterów wzdłuż drogi do Srinagar (Lamayuru, Alachi itd) – 3500r. Na wycieczki do pewnych miejsc potrzebne są pozwolenia. Można je załatwić przez każdą agencję. Pozwolenie kosztuje zazwyczaj 100-150r, jest ważne 5 dni i może być ważne na kilka miejsc (trzeba to zaznaczyć wypełniając formularz).

Nepal – informacje praktyczne

Zaległe info praktyczne z Nepalu.

Wiza

Wizę można kupić na lotnisku w Kathmandu oraz na przejściach granicznych. Potrzebny jest wypełniony formularz, jedno zdjęcie i opłata (na lotnisku w Kathamandu przyjmowano dolary amerykańskie, euro, dolary australijskie i kilka innych walut). Wiza na 15 dni kosztuje  US$25, 30 dni to US$40, a 100 dni to US$100.
Wizę można przedłużyć w biurze imigracyjnym (na pewno są one w Kathmandu i Pokharze). Można przedłużyć na minimum 15 dni. Kosztuje to $30. Każdy kolejny dzień powyżej 15 dni to kolejne $2. Nie ma możliwości przedłużyć tylko o 2 czy 5 dni i zapłacić mniej.

Pieniądze i koszty

Walutą jest rupia nepalska. US$1 to na dzień dzisiejszy mniej więcej 73 rupie.

Nepal jest tani. Nasze średnie dzienne wydatki wyniosły $16 na osobę, w tym wszystkie noclegi, przejazdy, jedzenie, pozwolenia na treking, pamiątki itp itd. Czyli wszystko-wszystko.

Nie ma problemu z dostępem do pieniędzy w Kathmandu i w Pokharze. W dzielnicach turystycznych tych miast jest sporo bankomatów i punktów wymiany pieniędzy. Bankomaty mają zazwyczaj limit jednej wypłaty na poziomie od 10 do 16tys rupii.

Przykładowe ceny:
– pokój 2 osobowy – 250-350 bez łazienki, 400-600 z łazienką, na treku zazwyczaj nie więcej niż 150r
– litrowa butelka wody – 10-20 r
– Cola 0.5l – 40r
– internet za godzinę – od 35 w Kathmandu do 100 w Pokharze i Chitwan
– thali – w knajpie nieturystycznej poniżej 100r, w turystycznej jakieś 120-140r
– momos – 60-100 za porcję w zależności od lokalu
– piwo w knajpie – od 200 r
– piwo w sklepie – 150-180r
– obiad na trasie trekingu wokół Annapurny – 200 do 400r za dania wegetariańskie
– pranie -50-60r za kg

Kathmandu

  • Oficjalna (przedpłacona) taksówka z lotniska na Thamel kosztuje 500r. Poza lotniskiem można wytargować taxi za połowę tej ceny, a nawet za darmo jeśli pozwolimy się zawieźć to „zaprzyjaźnionego” guesthousu.
  • dzielnica turystyczna nazywa się Thamel i składa się z guest housów, restauracji i sklepów wszelkiej maści. Zatrzymaliśmy się w Hotelu Poon Hill (jakieś 30m od Everest Steak House, który zna każdy taksiarz). 450 za dwójkę z łazienką.
  • zaraz obok (po lewej stronie patrząc na rodzaj pasażu, który prowadzi do hotelu), jest mała restauracyjka. Niestety nie pamiętamy nazwy. Jedna z najtańszych na Thamelu, dobre jedzenie. Większość restauracji w okolicy kasuje dodatkowo jakieś haracze typu 10% ‚service charge‚ i jeszcze 13% GST.
  • na obrzeżach Thamelu można zjeść za mniej niż 100r
  • codziennie o 7.00 odjeżdża z Thamelu (spod muru otaczającego ambasadę amerykańską) jakieś 10-15 autobusów do Pokhary. Niby są to autobusy turystyczne, ale 80% pasażerów stanowią lokalsi. Lokalne agencje sprzedają na nie biletu w cenie 400r. Autobusów jest jednak tak dużo, że nie ma sensu kupować biletu wcześniej. Rano można utargować z kierowcą lepszą cenę
  • internet na Thamelu kosztuje od 35 do 60r w zależności od miejsca
  • prądu nie ma co najmniej 5-6h dziennie. W guest housach mają wywieszony grafik z przerwami w dostawie prądu
  • w historyczne miejsca wokół Kathmandu (np. Patan) mozna dojechać tanimi jak barszcz lokalnymi minibusami

Pokhara

  • dzielnica turystyczna nazywa się Lakeside i składa się z guest housów, restauracji i sklepów dla turystów
  • z dworca turystycznego do Lakeside taksiarze zgodnie proszą o 130r. Wystarczy wyjść z placu dworca, by złapać coś za 100 albo i mniej. Można też iść pieszo. Do meeting point w Lakeside jest jakieś 25-30min z buta
  • spaliśmy w Elia Guest House, 330 za dwójkę bez łazienki. Bardzo czysto. Dużo młodych izraelitów, więc nie każdemu miejsce będzie odpowiadać. Żeby tam dojść trzeba skręcić w boczną drogę przy barze 7 Eleven. Hostel jest jakieś 100m od skrętu, po prawej stronie
  • jedzenie w Lakeside jest dosyć drogie, szczególnie w najbardziej ruchliwej części ulicy. Im dalej (w kierunku przeciwnym do zapory) tym taniej. Na krańcach można zjeść za mniej niż 100r
  • internet we wszystkich kafejkach kosztuje tyle samo – 100r za godzinę
  • Visa Extention Office niedaleko Lakeside działa o wiele sprawniej niż ten w Kathmandu i nikt nie próbuje nikogo oszukać (co jest ponoć normą w stolicy). Czynny od niedzieli do piątku od 10 rano. Załatwienie przedłużenia zabierze jakąś godzinę.
  • Pozwolenia na trekingi są wydawane w biurze Annapurna Area Conservation Project niedaleko tamy i dworca turystycznego. Pozwolenie na trek w region Annapunry kosztuje 2000r za osobę. Potrzebne są do niego dwa zdjęcia. Pozwolenie jest wydawane od ręki. Trzeba wyrobić jeszcze drugi permit, coś w rodzaju karty identyfikacyjnej. Kosztuje to $20 (płatne w rupiach po kursie z danego dnia). Także 2 zdjęcia, wydawane od ręki.

Park Narodowy Chitwan

  • autobus turystyczny z Kathmandu do Chitwan kosztuje 300r. Są też autobusy z Pokhary.
  • na miejscu jest sporo guest housów, ale wyraźnie droższych niż w Kathmandu i w Pokharze. Trzeba liczyć jakieś 550-650 za dwójkę z łazienką
  • przez większość dnia nie ma prądu
  • internet 100r/h
  • 4-godzinna wycieczka jeepem po parku kosztuje 800r + 500r za wstęp (za osobę). Są też wycieczki samochodowe 8-godzinne oraz piesze.
  • codziennie około 11.00 można przy rzece zobaczyć kąpiące się słonie. Cena wywoławcza za kąpiel z nimi to 100r za osobę
  • organizowane są przejazdy do granicy z Nepalem

Treking wokół Annapurny

  • mapę treku można kupić za kilkaset rupii w praktycznie każdym sklepie w dzielnicach turystycznych w Pokharze i Kathmandu. Otrzymując pozwolenie na trek dostajemy także małą książeczkę z informacjami o odległościach, różnicach wysokości i czasach marszu pomiędzy kolejnymi wioskami na trasie. Bardzo praktyczne, choć trochę niedokładne
  • Iść można w obu kierunkach. My zaczynaliśmy od strony Bhulbhule, bo to oznaczało trochę krótsze podejście pod przełęcz
  • codziennie o 6.30 z dworca turystycznego w Pokharze odjeżdża autobus do Besisahar (400r). Tam teoretycznie zaczyna się szlak, ale przez pierwsze 16km prowadzi mało interesującą zakurzoną drogą. Więc lepiej wsiąść w kolejny autobus, który zawiezie nas do Bhulbhule. Cena dla turystów 200r (lokalsi płacą 150). Przy odrobinie cierpliwości można utargować niżej.
  • Pomiędzy Bhulbhule a Mandi wioski są od siebie oddalone o nie więcej niż 2 godziny marszu (zazwyczaj jest coś co godzinę, półtora). Dlatego nie trzeba iść według przewodnika LP czy jakiegoś innego, który sugeruje pewne wioski jako punkty noclegowe. Każda wioska ma przynajmniej kilka guesthousów. Standardowo koszt noclegu to 100-150r za dwójkę. Można się dogadać z właścicielami i obiecując im stołowanie się u nich, zejść z ceną pokoju do zera rupii. Wybierając miejsce noclegowe warto dowiedzieć się jak jest z ciepłą wodą. Większość miejsc ma wodę grzaną słońcem. W takich miejscach najlepiej brać prysznic zaraz po dotarciu do nich. Jak tylko zachodzi słońce woda robi się chłodna. Kilka miejsc na trasie miało wodę grzaną gazem. Czasami trzeba za prysznic zapłacić coś ekstra, ale takich miejsc widzieliśmy mało.
  • jedzenie i napoje na trasie są droższe niż na nizinach i ceny rosną wraz z każdą odwiedzaną wioską. Cena posiłku to zazwyczaj 200-300r. Większość posiłków jest bezmięsna. W kilku miejscach mięso jest oferowane, ale takie danie może kosztować o 700r.
  • w każdej wiosce można znaleźć punkt poboru wody, którą lokalsi używają na co dzień. Korzystaliśmy tylko i wyłącznie z takiej wody (bezpłatnie) z dodatkiem tabletek odkażających.
  • w guest housach można kupować wrzątek w termosach. Wrzątek jest zdecydowanie tańszy niż herbata w termosie, więc warto mieć swoje espresówki.
  • na trasie można kupić batony, czekolady, ciastka, piwo, colę. Wszystko oczywiście w odpowiedniej cenie
  • w kilku miejscach była nawet możliwość korzystania z internetu. Ceny z kosmosu (jakieś 2-3r za minutę).
  • na trasie nie ma bankomatów, ale w jednej czy dwóch wioskach były sklepiki, które wydawały pieniądze z kart kredytowych
  • standardowo przejście trasy zabiera jakieś 16 dni. W tym jest jeden dzień postoju w Mandi. Nam przejście zabrało 14 dni, z dniem postoju w Tatopani.
  • wiele osób korzysta z pomocy przewodników i tragarzy. W naszym odczuciu przewodnik jest zupełnie zbędny, bo trasa jest dobrze oznaczona. Bez tragarza też można sobie poradzić (nam i wielu innym ludziom się to udało0. Grunt to nie brać rzeczy zbędnych, a na takim treku prawie wszystko jest zbędne. Nie mieliśmy śpiworów, korzystaliśmy z kołder i koców, które ma każdy guest house. Na sobie mieliśmy spodenki + koszulkę + dobre buty trekingowe + czapkę + kijki. W plecakach dodatkowo była jedna koszulka na zmianę (jedna spokojnie starczy, codziennie robiliśmy pranie), jedna zmiana bielizny, jedna zmiana skarpet, cienka bluza, polar, malutka kurtka przeciwdeszczowa, lekkie ciuchy do spania. Przemek miał dodatkowo polarowe kalesony, które w razie zimna wkładał pod spodenki. Ja miałam na zmianę cienkie długie spodnie. Mieliśmy każdy po parze klapek gumowych, jeden ręcznik na spółkę, podstawowe kosmetyki na spółkę. Aparat. I to wszystko. Wyszło gdzieś po 6kg na osobę i mieściło się w 35-litrowych plecakach.

Money, money, money…

Pytań o kasę dostaliśmy sporo. O to skąd ją wziąć, ale ostatnio głównie o to ile nas to wszystko kosztowało. Więc odpowiadamy.

Tytułem wstępu może warto wspomnieć, że nie należymy do ultra-budżetowców, którzy narzucają sobie kwoty typu $8 za dzień, liczą każdy grosz i rezygnują z czego się da w imię oszczędności. Bardzo daleko nam do takiego podejścia. Równocześnie daleko nam do rozrzutności, spania w trzech czy czterech gwiazdkach, wizyt w drogich knajpach i rozbijania się taksówkami. Plasujemy się gdzieś po środku. Chcemy, żeby nasz pokój miał czystą pościel i jesteśmy skłonni zapłacić za to $2 więcej niż kosztowałaby najtańsza nora w mieście. Lubimy zjeść, ale nie w lokalach turystycznych tylko tam gdzie lokalsi, choć niekoniecznie spędzamy godzinę szukając knajpy, gdzie masala dosa kosztuje 5 rupii mniej. Lubimy się przemieszczać do czego nie zawsze wykorzystujemy najtańsze opcje transportu, ale też bardzo rzadko wybieramy te najdroższe. Jeśli jakaś tzw. atrakcja turystyczna rzeczywiście nas interesuje to nie oglądamy jej zza płota, tylko grzecznie płacimy za wstęp. Jeśli nas nie interesuje tą ją olewamy, a nie zaliczamy, bo jest i wypadałoby.  Jak mamy ochotę na piwo albo na lody to tę ochotę zaspokajamy. Jeśli podoba nam się jakaś pamiątka to sobie ją kupujemy. Da się podróżować taniej niż my to zrobiliśmy, ale nie było naszym celem udowadnianie czegoś komuś, tylko dobra zabawa za rozsądną cenę. I w naszym odczuciu udało nam się to.

Ale do rzeczy.

Średnie dzienne wydatki na jedną osobę w każdym kraju był jak poniżej. Pomijamy kraje tranzytowe, czyli Malezję, Ukrainę, Czechy, Niemcy, UK, Emiraty, Grecję oraz Polskę, gdzie po drodze dwa razy zawitaliśmy. Kwoty podajemy w lokalnej walucie oraz w dolarach amerykańskich (według aktualnego kursu). Kwoty zawierają wszystkie wydatki poza przelotami, a więc przejazdy, noclegi, jedzenie, wstępy, nurkowanie i inne przyjemności, wysyłki paczek do Polski, pamiątki, których w niektórych krajach kupiliśmy całkiem sporo itp itd.

Nowa Zelandia – NZ$130 / $95
Filipiny – 1500 pesos / $33
Tajlandia – 1000 bathów / $31
Birma – $19
Laos – 130tys kipów / $21
Kambodża – $21
Wietnam – 420tyś dongów / $22
Chiny – 200 juanów / $30
Mongolia – 41tyś tugrików / $30
Rosja – 1400 rubli / $46
Ekwador kontynentalny – $27
Galapagos – $63
Peru – 85 soli / $28
Boliwia – 150 bolivianos / $20
Argentyna – 107 pesos / $41
Brazylia – 115 reali / $65
Chile i Wyspa Wielkanocna- 21tys pesos / $43
Nepal – 1250 rupii / $16
Indie (poza Ladakhiem) -720 rupii / $15
Ladakh – 1000 rupii / $21

To w sumie daje kwotę prawie US$15000 na osobę – średnio US$830 na miesiąc. Liczba może wydawać się duża, ale mnożąc te średnie miesięczne  koszty razy dwa dalej mamy kwotę niższą niż to co w Sydney płaciliśmy co miesiąc za sam wynajem mieszkania i opłaty stałe (nie licząc jedzenia). Przeloty kosztowały nas dodatkowo po prawie US$4600 na osobę. Wiemy – to dużo. Bilet RTW (round the world) byłby sporo tańszy, ale by nas ograniczał, bo jest ważny tylko rok. Część biletów była kupowana niedługo przed wlotem, co podnosiło ich ceny. Dodam też, że nie należymy do magików, którzy potrafią znajdować niesamowicie tanie loty, więc pewnie kilka razy można było polecieć taniej. W tych $4600 znalazło się w sumie 20 biletów lotniczych, kilka w dwie strony, większość w jedną. Szczegóły tras w tym dokumencie.

I jeszcze krótko o tym jak radziliśmy sobie z przechowywaniem pieniędzy i dostępem do nich:
– mamy dwa bieżące konta rozliczeniowe w dwóch różnych bankach. Z jednego mamy kartę z sieci Visa, z drugiego z sieci Maestro, więc jak bankomat nie obsługuje kart jednej z sieci to mamy pod ręką drugą,
– na tych bieżących kontach nigdy nie ma więcej niż kilkaset $. To na wypadek, gdyby karty nam ukradziono,
– kasę na podróż przechowujemy na koncie-lokacie, bez opłat. Jest wyżej oprocentowana niż zwykłe konto. Do tego konta nie mamy żadnej karty bankomatowej. Raz na jakiś czas przelewamy jakąś tam kwotę z lokaty na konta bieżące.
Kartami się dzielimy, więc nigdy nie są obie w rękach jednej osoby. Trzymamy je w płaskiej torebce, którą się nosi pod spodniami (zupełnie niewidoczna).

No to teraz wszystko wiadomo :)

Chile i Wyspa Wielkanocna – informacje praktyczne

Pieniądze i koszty

Walutą w Chile jest peso. W czasie naszego pobytu w Chile $1 = 502p.

Bankomatów jest generalnie dużo (wyjątkiem jest Wyspa Wielkanocna, gdzie wszystkie 3 bankomaty przyjmują wyłącznie karty Maestro/Master Card/Cirrus). Nie ma także problemów z wymianą obcej waluty.

Nasze średnie dzienne wydatki wyniosły 43tys pesos, czyli $86 na dwie osoby. Ta kwota obejmuje wszystko (noclegi, transport, jedzenie, wstępy, wycieczki, wypożyczenie sprzętu na trekking, wypożyczenie motocykla itp itd) poza biletem lotniczym pomiędzy Santiago a Wyspą Wielkanocną (ten kosztował $600 w dwie strony za osobę).

Mimo, że Chile jest wyraźnie droższe od Argentyny, to wydawaliśmy prawie tyle samo. To dlatego, że w Chile bardzo mało podróżowaliśmy dalekobieżnymi autobusami, 95% posiłków przygotowywaliśmy sami i ponad połowę nocy spaliśmy pod namiotem. Dla porównania w Argentynie sami przygotowywaliśmy jakieś 70% posiłków (steków trudno było sobie odmówić :)), a pod namiotem spaliśmy tylko 10 nocy z 35, jakie spędziliśmy w tym kraju.

Przykładowe ceny (nie odnoszą się do Wyspy Wielkanocnej):
– łóżko w dormitorium – od 5tys
– pokój dwuosobowy – od 12tys
– tani zestaw obiadowy (zupa, drugie, deser) – 1500-2500p
– woda mineralna 1.5l – 300-400p
– Coca Cola, 1 litr – 600p
– 6 jajek – 350p
– 4 bułki – 150p
– duża empanada – 500-600p
– pancho (hot- dog) z piciem – 550p
– duże piwo – 750-800p
– butelka wina – od 1500p
– internet – 300-500p/h

Transport

Standard taki sam jak w Argentynie. Takie same klasy, czyli zwykłe siedzenia, semi-cama i cama (patrz Argentyna – informacje praktyczne).

Bardzo popularny jest auto-stop.

Santiago

  • polecamy Footsteps Backpackers Hostel na ulicy Almirante Simpson 50 jakieś 3 minuty piechotą od stacji metra Baquedando. Blisko do centrum (3 stacje metra lub 20 min piechotą), fantastyczni ludzie na recepcji, świetne imprezy integracyjne, super atmosfera. Łóżko w 8-osobowym dormie kosztuje 5tys, dwójka to 9tys za osobę (nie wiem czemu, ale ceny na ich stronie internetowej są dużo wyższe). W cenie jest śniadanie
  • przejazd metrem kosztuje od 400-460p za przejazd (drożej w godzinach szczytu)
  • w Santiago jest kilka dworców autobusowych. Są one ulokowane między stacją metra Universidad de Santiago a stacją Estacion Central
  • do Valparaiso co 15 odjeżdżają autobusy firmy Tur Bus z dworca przy stacji metra Universidad de Santiago. Bilet kosztuje 3800p.

Puerto Natales i park Narodowy Torres del Paine

  • dużo hosteli, ale w szczycie sezonu trzeba się było bardzo dużo nachodzić, żeby znaleźć wolne miejsce, więc warto wcześniej rezerwować. Ceny od 5tys za łóżko w pokoju dwuosobowym
  • autobus powrotny do El Chalten jest o 8.30 i 18.30. Można płacić w walucie lokalnej (11tys) lub argentyńskiej (60p)
  • kilka wypożyczalni sprzętu w miasteczku. Śpiwór kosztuje 3tys za dobę, spodnie przeciwdeszczowe 1.5tys. Koszty są liczone nie od dnia wypożyczenia, tylko od dnia rozpoczęcia treku. Czyli jeśli wypożyczam dziś, a na trek idę jutro to zaczynają liczyć od jutra. Cena jest za każdą noc spędzoną w parku.
  • Kilka firm zapewniających transport do Parku Narodowego Torres del Paine. Autobusy wyjeżdżają między 7.30 a 8.00. Bilet otwarty w dwie strony kosztuje 13tys.
  • Wstęp do parku kosztuje 15tys. Przy zakupie biletu dostajemy mapę parku i jest ona w zupełności wystarczająca na trekking. Są na niej zaznaczone wszystkie kempingi, czasy przejść itp
  • tylko kilka kempingów w parku jest bezpłatna. Większość kasuje 4tys za noc za osobę (na mapce, którą dostaje się przy zakupie biletu jest zaznaczone, które kempingi są płatne, a które bezpłatne). Teoretycznie można spać tylko na wyznaczonych miejscach kempingowych, ale my raz spaliśmy na dziko i było ok
  • Na trasie treku jest dużo źródeł. Wodę z nich można spokojnie pić (także po deszczu kiedy jest trochę zamulona). Nie używaliśmy tabletek do odkażania wody
  • W płatnych kempingach można kupić napoje, ciepłe posiłki i batoniki, ciastka itp, ale ceny są bardzo wysoki, więc lepiej mieć wszystko ze sobą

Wyspa Chiloe

  • nocowaliśmy w Ancud w hostelu Austral zaraz obok dwora autobusowego, jakieś 15min piechotą od centrum. Łóżko w 4-osobowym dormie za 5tys. Dwójka 6 tys za osobę
  • wycieczka w czasie której można zobaczyć pingwiny kosztuje 10tys (można rezerwować przez hostele)
  • wycieczka przez agencję do Chepu to koszt 35tys. Można jechać na własną rękę. Autobus z Ancud do Chepu odjeżdża w poniedziałki, środy i piątki o 6.30. Wraca około 17-17.30. 1,5tys za osobę. Da się dojechać i wrócić stopem, ale to wymaga cierpliwości, bo ruch na drodze do Chepu jest minimalny
  • w Ancud w centrum obok targu jest kilka tanich restauracji z owocami morza. Polecamy. Świetne jedzenie w niezłej cenie. Curanto (tradycyjna lokalna potrawa z muszli i mięsa) kosztuje 2500, ogromny stek z łososia z kupą ziemniaków to 3500p.
  • Kilka kafejek internetowych, 500-700p/h
  • autobus do Castro odjeżdża co 30min z dworca autobusowego, 1200p
  • z Castro regularnie jeżdżą autobusy do Chanchi, 700p
  • Z Ancud autobusy do Osorno i Valdivia (to już na stałym lądzie) są co godzinę. Około 5tys za autobus do Osorno

Pucon i wulkan Villarica

  • spaliśmy na kempingu La Poza, 5 min piechotą od centrum. 3500p za osobę za dobę.
  • wejście na wulkan kosztuje od 35tys do 45tys. My wchodziliśmy z agencją Informationes (siedziba na głównej ulicy, niedaleko supermarketu, ale po przeciwnej od niego stronie ulicy). W cenie transport do i z parku narodowego, bilet wstępu do parku, ubrania ochronne, przewodnik. W cenę nie był wliczony opcjonalny wjazd wyciągiem krzesełkowym (5tys za osobę, zaoszczędza się w ten sposób godzinę marszu pod górę)
  • w okolicach Pucon jest dużo basenów termalnych. Niestety nie ma do nich transportu publicznego, dlatego trzeba korzystać z agencji turystycznych. Koszt to 10-15tys za transport + bilet wstępu
  • autobusy do Santiago odjeżdżają rano i wieczorem. Podróż trwa 10h. Jechaliśmy firmą Pullman, 20tys za osobę

Wyspa Wielkanocna

  • lotnisko jest 15 min piechotą od „centrum” miasteczka
  • na lotnisku po wylądowaniu samolotu czekają na przyjezdnych właściciele chyba wszystkich miejsc noclegowych na wyspie. Oferują bezpłatny transport
  • nocowaliśmy na kempingu Chez Cecilia (nie ta Chez Cecilia, która jest w przewodniku South America Handbook). To jest obok lokalnej dyskoteki, niedaleko miejsca gdzie schodzą się wszyscy co wieczór na zachód słońca. 4tys za osobę za noc, można korzystać z kuchni. 6tys za łóżko (a w zasadzie materac) w mikroskopijnym dormie na poddaszu. Jest na wyspie kilka innych kempingów, ale ten ma najlepszą naszym zdaniem lokalizację
  • mapę wyspy można dostać za darmo w punkcie informacji turystycznej w centrum
  • na wyspie są trzy bankomaty, ale przyjmują tylko karty Master Card/Maestro/Cirrus. Właściciele Visa mogą wybrać pieniądze z karty w banku w okienku
  • wstęp do parku narodowego kosztuj 5tys. Opłata pobierana jest przy wejściu do Rano Raraku („fabryka” moai) oraz Orongo. Bilet jest ważny przez 3 dni i umożliwia wejście w oba miejsce
  • kilka wypożyczalni rowerów i innych pojazdów. Rower kosztuje 10tys na dzień, skuter to 20tys, duży motor 30tys, auto od 40tys. Warto zapytać o zniżkę, bo konkurencja jest spora. Warto wypożyczyć skuter/motor, bo niektóre miejsca warte zobaczenia są dosyć daleko od miasteczka
  • ceny na wyspie są 2 do 3 razy wyższe niż na stałym lądzie, dlatego warto zabrać ze sobą różne rzeczy z Santiago. My zabraliśmy tylko produkty do przygotowania obiadów, ale byli i tacy, którzy przyjechali z kilkoma sześciopakami piwa, i mieli rację. Dla przykładu duża butelka wody kosztuje 1700p (na lądzie 400p), piwo w puszce 750p (na lądzie tyle kosztuje 1l piwa), Cola 1l 1600 (na lądzie 600). Wszystko inne łącznie z chlebem także kosztuje 2-3 razy więcej. Najtańszy zestaw obiadowy jaki widzieliśmy kosztował 4500p (na lądzie nie więcej niż 2500).
  • w miasteczku jest kilka kafejek internetowych, 1500p za godzinę. Na lotnisku jest bezpłatny wi-fi
  • na wyspę lata wyłącznie chilijska linia LAN. Wiele osób zatrzymuje się na wyspie w ramach stop-overu w drodze na/z Thaiti (zazwyczaj w ramach biletu RTW). Jeśli jednak ktoś chce polecieć na Wyspę z Santiago to skazany jest na LAN. Teraz uwaga! Ceny na europejskich stronach LAN są sporo droższe niż na chilijskiej wersji strony. Niestety dostęp do cen chilijskich można mieć teoretycznie będąc na terenie Ameryki Płd. Jeśli spróbuje się wejść na LAN Chile będąc w Polsce będziemy automatycznie przekierowywani na LAN europejski w momencie próby wyboru połączenia. A to skazuje nas na wysokie ceny. Można to obejść stosując poniższe instrukcje (dzięki temu nie będzie nas przekierowywać z LAN Chile na europejskie wersje strony):  Otwórz Internet Explorer
    Kliknij na górze „Narzędzia” i wybierz „Opcje Internetowe”
    Kliknij „Połączenia”
    Kliknij „Ustawienia sieci LAN”
    Zaznacz okienko „Użyj serwera proxy dla sieci LAN…”
    W polu adres wpisz: 164.77.170.67
    W polu port wpisz: 8080
    Kliknij OK

    W pasek przeglądarki wpisz:
    http://www.lan.com/index-es-cl.html

Argentyna – informacje praktyczne

Pieniądze i koszty

Walutą obowiązującą w Argentynie jest peso. Jego powszechnie używany symbol to $. Więc jeśli widzi się cenę z tym symbolem to nie jest to cena w dolarach.
W czasie naszego pobytu w Argentynie kurs wynosił mniej więcej 1 US$ = 3.8 pesos.

Bankomatów jest sporo, ale często trzeba się wystać w kolejce, żeby wybrać pieniądze. Część bankomatów obsługuje tylko lokalne karty, ale generalnie nie ma problemu z dostępem do pieniędzy. Jedyne odwiedzone przez nas miejsce, gdzie nie było bankomatu to El Chalten.

Nasze średnie dzienne wydatki w Argentynie wyniosły 315 pesos na dwie osoby, czyli około US$82. Z tego średnio aż 125 pesos dziennie szło na transport. To jest ta pozycja w wydatkach, która niestety rozwala w Argentynie budżet. W cenę transportu wliczyliśmy wszystkie przejazdy autobusami, jeden wewnętrzny przelot (Buenos Aires – El Calafate) i wynajem samochodu na dwa dni (także koszty benzyny). Można było spokojnie przyoszczędzić na jedzeniu, ale trudno nam było odmówić sobie argentyńskich steków, mięsa z grilla i wina :)

Generalnie im bardziej na południe tym drożej. Przynajmniej tak było w szczycie sezonu w Argentynie (styczeń – luty). Oczywiście najdrożej w Patagonii. Ta reguła szczególnie się sprawdza jeśli chodzi o noclegi.

Ceny wybranych towarów/usług:
zestaw obiadowy – 13-25p w zależności od miejsca
łóżko w dormie – od 30 na północy do 50-60 w Patagonii
dwójka w hostelu – 70-140p
woda 1.5l – 3-4p
picie kolorowe gazowane, duża butelka – 5-8p
empanada – 2-3p
pół kilo wołowiny w supermarkecie – około 17p
piwo 1litr w supermarkecie – od 3.5p za najtańsze + zwrotna kaucja za butelkę
butelka wina – od 6p
bagietka – 1.5p
chorizo suszone – 6-7p
internet – 2-3p/h
stek w restauracji – można trafić już za 25p

Transport

Transport autobusowy jest na bardzo dobrym poziomie. W Argentynie nie ma niestety wyboru pomiędzy lepszymi autobusami, a tzw. chicken bus, jak to jest np. w Boliwii. W Argentynie wszystkie autobusy są na bardzo dobrym poziomie, a za tym idzie cena.

Na długich trasach (powiedzmy powyżej 5 godzin) jeżdżą generalnie dwie klasy autobusów – semi cama oraz cama. Semi cama to typowe siedzenia autokarowe dodatkowo z podnóżkiem dzięki czemu śpi się dużo wygodniej.
Cama to coś a la business class w samolocie. Fotel jest gdzieś o 1/3 szerszy niż w semi-cama. Też jest podnóżek. Polecamy clasę cama na długie 20-kilku godzinne trasy. Różnica w cenie nie jest koszmarna, a można się wyspać i nie marnuje się części kolejnego dnia na odsypiane podróży. Jeśli semi-cama kosztuje na danej trasie powiedzmy 240p to cama będzie kosztować około 280p.
Niektóre firmy serwują na długich trasach posiłki, wliczone w cenę biletu. To może być tylko kanapka i kawa, a może być obiad w restauracji. Lepiej więc zapytać o szczegóły przy zakupie biletu.
Ceny u różnych firm na tej samej trasie są generalnie zbliżone, ale warto przed zakupem je porównać, bo czasem da się zaoszczędzić kilkadziesiąt pesos.
Bilety najlepiej kupować co najmniej dzień przed datą wyjazdu. Nie zdarzyło nam się jechać na dłuższej trasie w autobusie, w którym byłoby choć jedno wolne miejsce, więc popyt jest spory.

Na bardzo długie trasy typu Buenos Aires – Usuaia warto sprawdzić cenę biletu lotnicznego. Rezerwując z wyprzedzeniem można polecieć za mniej lub tyle samo co kosztowałby przejazd autobusem, a zamiast spędzać w trasie 40h, leci się tylko 4h. Spotkaliśmy w El Calafate Polaków, którym w szczycie sezonu udało się kupić bilet na samolot do Buenos Aires w cenie autobusu i to na 3 dni przed wylotem, więc warto pytać i sprawdzać.

Bardzo dużo osób podróżuje po Argentynie stopem. Autostopowiczów widzi się ogromne ilości, więc można wywnioskować, że kierowców chętnych do podwożenia jest sporo. Nam raz zdarzyło się łapać stopa, co prawda na krókiej trasie, i zatrzymał się pierwszy przejeżdżający samochód. Pewien spotkany Polak zdołał jednym stopem przejechać trasę z Bahia Blanca do Puerto Gallegos (jakieś 2tys km). Napawa to optymizmem

Ceny i czas przejazdu na wybranych trasach:
La Quiaca – Salta – 7h, 70p semi-cama
Salta – Cafayate – 3h, 35p, zwykły autobus
Salta – Iguazu – 23h, 241p semi-cama, 283 cama
Iguazu – Cordoba – 23h, 275p cama
Cordoba – Mendoza – 12h, 135p semi-cama
Mendoza – Buenos Aires – 15h, 205 semi cama
Busnos Aires – San Antonio de Areco – 3h, 30p
El Calafate – El Chalten – 3.5h, 70p
El Chalafate – Puerto Natales (Chile) – 5-6h, 60p
Bariloche – Puerto Montt (Chile) – 7h, 90p

Buenos Aires

  • Dworzec autobusowy jest bardzo dobrze skomunikowany z wszystkimi częściami miasta.
  • Metro kosztuje 1.1p za przejazd. Cena biletu na autobus miejski zależy od odległości. Najtańszy kosztuje 1.1p
  • Taxi z centrum na lotnisko międzynarodowe Eziza brane z ulicy kosztuje kolo 110p. Zamawiając taxi przez telefon można utargować do 80p (+5p za autostradę).
  • Na i z lotniska jedzie też autobus miejski numer 8. Występuje on w dwóch wersjach – szybsza przez autostradę i wolniejszy bocznymi drogami. 2-3p za przejazd.
  • Zatrzymaliśmy się w dzielnicy San Telmo. Najwięcej hosteli jest wzdłuż ulicy Chile i w uliczkach od niej odchodzących. Ceny w tych tańszych to około 40p za łóżko w dormie. Najtańsza dwójka jaką znaleźliśmy kosztowała 115p, ale w hostelu nie było kuchni. Spokojnie można znaleźć dwójkę w hostelu z kuchnią i netem za darmo (wi-fi) za 125-140p. My zatrzymaliśmy się w Buenos Ayres Hostel. Niepozorne miejsce, w którym większość ludzi to długoterminowo mieszkający tam Argentyńczycy. Jeśli ktoś chce spotkać dużo innych turystów i się zabawić to nie jest to dobre miejsce. Hostel jest generalnie spokojny. 125P za dwójkę z łazienką, śniadanie, wi-fi
  • San Antonio de Areco

  • Z Buenos Aires jedzie tam mniej więcej co 1.5h Chavalier i Pulman. 30P
  • Hostel San Cayetano, 3 przecznice od „dworca” w kierunku plazy. Żółty budynek z flagami. Najtańszy nocleg w miasteczku. 80p za dwójkę z łazienką
  • Salta

  • polecamy Hostel Salta por Siempre. Koleś zbiera ludzi z dworca kolejowego (bezpłatny transport). Dwójka bez łazienki za 70p, z łazienką 80p. Są też dormy. W cenie śniadanie. Wi-fi
  • dworzec jest jakieś 20min piechotą od centrum
  • autobusy do Cafayate w kasie numer 18, 35p.
  • Autobusy do Puerto Iguazu, kasa nr 12 (Fecha Bus). Odjazd codziennie o 15.00. 241p za semi-camę i 283 za camę.
  • Cafayate

  • Hostel Huayra Sanjoy. 25p z łóżko w dormie, 30p za osobę za dwójkę. Hostel pilnie potrzebuje remontu
  • Inna opcja to Hostel Angel, 70p za dwójkę. Wypas.
  • Wycieczka do Quebrada de Cafayate kosztuje 60p, trwa 5h (od 14.30). Można zabukować w jednej z kilku agencji w miasteczku
  • także organizowane są wycieczki do Cachi z opcją powrotu do Salty
  • Puerto Iguazu

  • polecamy nocleg Esquina de Bamboo, na rogu Calle El Uru i Calle Fray L Beltran. Jakieś 10min piechotą od dworca. Dwójka bez łazienki za 80p. W cenie śniadanie. To niewielki, rodzinny pensjonacik. Skromnie, ale bardzo czysto. Przemili właściciele.
  • Autobus do wodospadów odjeżdża co 30min (10 i 40 po każdej godzinie) z dworca autobusowego. Kosztuje 5p. Powrót z parku 20 i 50 po każdej godzinie.
  • Wstęp do Parku Narodowego Iguazu kosztuje 60p.
  • Żeby zobaczyć wodospady od strony brazylijskiej (warto!) trzeba wsiąść na dworcu w autobus, który co pół godziny jedzie do Foz do Iguazu (Brazylia), 5p i wysiąść na pierwszym przystanku za brazylijskim punktem granicznym. Przejść na drugą stronę ulicy i łapać autobus do Parku Narodowego. Taki przejazd będzie kosztował 10p w jedną stronę.
  • Jest też nowy serwis autobusowy z dworca w Puerto Iguazu pod bramę wejściową Parku w Brazylii. Nie trzeba się przesiadać. Kosztuje to jednak 35p w dwie strony (więc prawie 2 razy drożej niż przejazd kombinowany). Są tylko 2 albo 3 odjazdy w ciągu dnia. Serwis oferuje firma Cruzero del Norte.
  • Po stronie Brazylijskiej wejście do Parku Narodowego kosztywało 37reali
  • Cordoba

  • Hostel Che Salguero, Calle Obispo Salguero 724. Jakieś 6 przecznic od dworca, 15min piechotą. 40p za łóżko w dormie

  • Mendoza

  • Hostel Su Casa, calle Montevideo 480. 120p za dwójkę z łazienką i klimą. W innych hostelach także dormy, około 45-50 za łóżko
  • wycieczka po winiarniach – 50p (4h)
  • wycieczka Alta Montana (droga w kierunku granicy z Chile z możliwością zobaczenia Aconacua) – 100p
  • El Calafate

  • transfer z lotniska 26p (dowóz pod wskazany hostel)
  • fajny kemping za stację benzynową na końcu głównej drogi. Od 18 do 22p za osobę, w zależności od miejsca. Prąd, grille. Ciepła woda 24h. Wi-fi za darmo.
  • Transport na lodowiec Perito Moreno standardowo kosztuje 80p w dwie strony. Można zabukować na dworcu autobusowym lub przez każdy hostel/agencję w miasteczku
  • Żeby zobaczyć lodowiec trzeba zapłacić 75p za wstęp
  • godzinny rejs przy lodowcu kosztuje 50p
  • trekking po lodowcu + rejs – 400p
  • autobus do Puerto Natales o 8.30 i 18.00, 5-6h, 60p
  • autobus do El Chalten o 8.00, 13.00, 18.30. 3h, 70p
  • El Chalten

  • w sezonie warto wcześniej zarezerwować hostel, bo popyt jest ogromny, a miejsc wcale nie tak dużo. Łóżko w dormie kosztuje około 50-60p
  • 3 kempingi. Najtańszy (15p za osobę) jest przy wjeździe do miasteczka, ale jest przy samej drodze, do tego bardzo nierówny teren. Dwa o wiele fajniejsze kempingi są w północnej części miasteczka, w kierunku początku trasy na Fitz Roy. Oba kempingi są tuż obok siebie, ceny i standard taki sam. Bardzo spokojne, kawałek od drogi. 20p za osobę.
  • Kilka sklepów w miasteczku, ale słabo zaopatrzone. Warto zrobić zakupy w El Calafate
  • Przejazd Ruta 40 w kierunku Bariloche

  • z El Chalten odjedżają codziennie w sezonie rano minibusy do Bariloche. 23h non stop, 300p
  • druga opcja to autobus z firmą ChaltenTravel. Odjazd w dni nieparzyste o 8.00 z El Calafate i o 9.00 z El Chalten. Pierwszego dnia dojeżdża się do Perito Moreno (jakieś 13-14h w drodze), tam się śpi. Następnego dnia 13h jazdy do Bariloche. Kosztuje to 380p. Nocleg nie jest wliczony w cenę
  • Bariloche

  • dworzec autobusowy jest spory kawałek za centrum. Każdy autobus miejski zatrzymujący się na przystanku przy nim jedzie przez centrum
  • autobusy miejskie są dwa razy droższe niż w Buenos Aires. Najkrótsza trasa kosztuje 3p
  • najbliższy miasta camping nazywa się Selva Negra, jest 2.5km za centrum. Jedzie tam autobus numer 20 i 21. Kemping jest niestety bardzo drogi. Jedna noc to 39p za osobę za noc. Jeśli zostaje się na 2-4 noce to koszt spada do 35p za osobę. 5 nocy i więcej to 31p. Kemping jest bardzo przyjemny. Każde miejsce pod namiot ma dostęp do prądu. Jest też zadaszone miejsce z palnikami na gaz, więc nie trzeba marnować własnych zapasów. Wi-fi. Jakieś 30min piechotą od centrum lub 10 min autobusem.
  • Łóżko w hostelowym dormie można znaleźć od 45p, ale to będzie ciasny pokój na 10 osób. Coś przyjemniejszego to koszt od 50 do 60 za łóżko. Dwójki kosztują co najmniej 180p.
  • Wjazd na punkt widokowy na Cerro Torres kosztuje 55p za osobę. Warto wjechać, bo widoki są piękne. Pod kolejkę linową jeździ z centrum co godzinę bezpłatny autobus.
  • Auto wynajmowaliśmy w wypożyczalni Open. Są trochę tańsi niż seciówki typu Hertz czy Avis. Są na ulicy Mitre 171 (w pasażu). Najtańsze auto to była Corsa. 210p na dzień z limitem 200km na dzień. Z limitem 400km 295p. W cenie jest ubezpieczenie. Dwa dni z limitem 400km starczyło nam spokojnie na zrobienie Circuito Chico, Ruta de 7 Lagos aż do Junin de los Andes i powrót przez Ruta 40 i Lago Traful. Trzeba mieć kartę kredytową. Zabezpieczają na niej 3500p do czasu zwrotu auta.
  • Z Bariloche można bez problemu dojechać do wiele miejsc w Argentynie. W przypadku Chile są tylko autobusy do Puerto Montt przez Osorno. W Osorno można się przesiąść na autobus do Santiago.