Downshifting, czyli prost(sz)e życie

Dziś z  troszkę innej beczki. A mianowicie o downshifting. Nie ma jeszcze odpowiednika tego słowa w języku polskim, więc postaram się wytłumaczyć.

Downshifting to coraz popularniejszy w krajach tzw. rozwiniętych trend krótko mówiąc polegający na upraszczniu życia. Orginalnie downshifting miał odniesienie do pracy. Założenie było takie, aby rezygnować z odpowiedzialnego i stresującego – nawet jeśli świetnie płatnego – stanowiska i podjąć w zamian spokojniejszą, mniej pochłaniającą choć gorzej płatna pracę, a to wszystko w imię lepszego balansu pomiędzy pracą, a życiem prywatnym. Ostatnio jednak zjawisko downshifting’u rozszerza się na inne dziedziny życia, przede wszystkim na konsumpcjonizm. Czyli w wielkim skrócie rzecz w tym, aby nie kupować tego czego nie potrzebujemy i żyć prościej. A wolny czas i środki finansowe wkładać w to co naprawdę dla nas ważne. I wcale nie chodzi o to, aby popadać w takie skrajności jak wyzbywanie się wszystkiego co mamy, zamieszkanie w ziemiance i jedzenie tylko i wyłacznie salaty.

Kupiłeś właśnie iPhone? A zastanawiałeś się do czego ci on właściwie będzie potrzebny, skoro masz już i komórkę i iPod? A może właśnie zmieniłeś samochód na inny, a jedynym powodem zmiany było to, że po prostu masz w zwyczaju zmieniać model co 3 lata mimo, że z dotychczasowym wszystko jest ok?

Świetnym przykładem na to, co takie podejście do życia robi z człowiekiem jest obecna sytuacja w Stanach Zjednoczonych, gdzie 1 na 6 obywateli jest zapożyczony po uszy i nie ma z czego spłacac kredytów. To samo dzieje się zresztą – choć narazie na mniejszą skalę – w Australii. Kilka tygodni temu w lokalnej gazecie przeczytałam artykuł o tym jak to australijskie rodziny coraz gorzej radzą sobie z rosnącymi cenami w sklepach, czy z rosnącymi stopami procentowymi. Artykuł ilustrowany był przykładem 4-osobowej rodziny, która własnie kupiła (oczywiście na kredyt) wielki dom z pięcioma pokojami. Zdjęcie pokazywało tą właśnie rodzinkę w salonie w swoim domu, na drugim planie mega wielki telewizor plazmowy. Ojciec rodziny narzeka, że tak strasznie dużo pieniędzy wydają co tydzień na tankowanie dwóch samochodów, które posiadają, i że musi pracować na dwóch etatach, aby zarobić na kolejne raty kredytu. I to wszystko na własne życzenie. I tak sobie myślę – czy ta rodzina byłaby mniej szczęśliwa mieszkając w 3-pokojowym domu, z jednym samochodem, mniejszym telewizorem i tatą spędzającym popołudnia w domu, a nie w drugiej pracy? Dlaczego ciągłe kupowanie rzeczy, których w więkoszości przypadków i tak nie potrzebujemy, miałoby nam dać szczęście?

Być może zastanawiasz się dlaczego piszę o tym wszystkim na blogu o podróżowaniu. Piszę o tym, ponieważ downshifting  mógłby wielu ludziom pomóc w realizacji marzeń. Oderwanie się od wyścigu szczurów i od kultury konsumpcjonizmu to być może sposób na zauważnie, że w życiu chodzi o coś wiecęj niż tylko o pracę i posiadanie często zupełnie niepotrzebnych przedmiotów.

Wiecęj o downshifting tutaj (po angielsku).

Komentarzy 5

  1. Downshifting czyli zmiana biegu na nizszy w kraju gdzie przecietny dom kosztuje 8x srednia place, jest ciut utrudniona. Zachlannosc jak i nieodpowiedzialan konsumpcja baby boomers spowodowala ze wielu ludzi nie moze sobie pozwolic na zabezpieczenie podstawowych potrzeb jak dach nad glowa, czy bezpieczenstwo fizyczne i finansowe ( ktore sa zdefiniowane jako podstawowe potrzeby wg Maslowa)

    Nadmierna konsumpcja jest cecha generacji Y (ludzi urodzonych po roku 1975) ktora bedac rozpuszczonymi dziecmi baby boomers nie potrafia zyc inaczej. I to do nich nalezy kierowac retoryke o nadmiernej konsumpcji. Generacja X (ludzie urodzeni miedzy 1964 a 1975 ) np zawsze miala pod gorke.

  2. […] nie ma co wpędzac się w większe długi dla zbytków. Odpowiada mi wizja downshiftingu, który opisuje Mgada na swoim blogu. Po prostu wolniej,spokojniej i […]

  3. Nie wiem jak zaczac… moze tak:

    za 30 dni robie gruby downshift. Po 10 latach ciezkiej pracy, powaznej karierze, ktora doprowadzila mnie na stanowisko CFO w ogolnoswiatowym koncernie… postanowilem od 1 sierpnia stac sie bezrobotnym.

    Szczerze mowiac, to sie tego boje – nie wiem czy potrafie jeszcze inaczej zyc, nie wiem co zrobic… narazie planuje jakas wieksza podroz… ale co potem…

    Bede czytal co u was, mam nadzieje, ze bedzie to dla mnie inspiracja i podpora w trudniejszych chwilach.

    Pozdrawiam

    • Stary… nie ma czym sie martwic, zawsze przeciez mozesz zaczac nowa prace jesli zycie na luzie, bez stresu i obowiazkow wyda Ci sie nużące ;)))

      A tymczasem gratuluje decyzji, ja zrobilem cos podobnego i zaczalem realizowac swoje najsmielsze marzenia, takie, o ktorych wczesniej bym nawet nie pomyslal ze moga sie zrealizowac!

      Powodzenia!

  4. to są moje przemyślenia i podejście do życia> kurde, nadaje się na filozofa :)

Dodaj komentarz