Upał

Najgorzej jest tak między 11.00 a 16.00. Nie da się wtedy robić nic poza leżeniem i czekaniem na wieczór. Choć wieczór i noc nie przynoszą jakiejś drastycznej ulgi. Temperatura spada wtedy co prawda o jakieś 15-20 stopni, ale nadal jest 30 stopni na plusie. Tak – 30 stopni w nocy. A w dzień? Varanasi – 47. Agra 48. Jaipur – 45. Puskar i Bundi – 50. Pięćdziesiąt stopni!

Czegoś takiego nie przeżyliśmy nigdy. Taką temperaturę trudno opisać. To po prostu piekło. Gorąco jest wszędzie i gorące jest wszystko. Mango kupione na straganie parzy w rękę. Szampon w łazience ma temperaturę niedawno zaparzonej herbaty. Gumowe klapki-japonki miękną pod stopami. W zimnej butelce wody zostawionej na kilkanaście minut na słońcu można parzyć kawę. Pod prysznicem, z obu kurków, leci gorąca woda. Powiew powietrza, który przy normalnych – takich do 35 stopni – upałach przyniósł by ulgę, tutaj odczuwa się jakby ktoś machał nam przy twarzy rozpaloną do czerwoności pochodnią. Jest przeraźliwie gorąco. Riksiarze śpią w cieniu, sklepikarze śpią na podłogach swoich sklepików, na ulicach ludzie z twarzami zawiniętymi dokładnie w chusty chroniące ich przed słońcem. Wszyscy wyraźnie mają dosyć upałów.

Nigdy też nie byliśmy w tej podróży tak zmęczeni jak teraz. Męczy spacerowanie, męczy czekanie na zamówione jedzenie, męczą przejazdy zapakowanymi do granic możliwości autobusami, w których dominuje woń spoconych ciał. Na początku także spanie było męczarnią. Rozgrzany pokój, w którym nawet w nocy utrzymywała się temperatura jak w ciągu dnia. Był wiatrak, ale w zasadzie mogłoby go nie być. Budziliśmy się milion razy zlani potem i kompletnie wykończeni upałem. Po czterech nocach takiej męczarni idziemy po rozum do głowy i od tego momentu bierzemy już tylko pokoje z klimatyzacją. Trudno, że trzeba zapłacić więcej. Ten pokój z klimą jest jedynym miejscem, w którym można odsapnąć. Bez niego też by się pewnie dało, ale my nie przyjechaliśmy tu żeby się umartwiać nad sobą i przechodzić męczarnie. Więc dnie spędzamy w chłodzie klimatyzowanego pokoju, a ranki i późne popołudnia wywlekamy się na zewnątrz, żeby zobaczyć Indie. Nie zobaczymy ich tyle i tak jak byśmy chcieli, ale w tych warunkach nic więcej chyba nie jest możliwe.

Długo nie damy tak rady. Więc jest decyzja, że Rajastan oglądamy w ekspresowym tempie – po dwie, góra trzy noce w każdym miejscu – i uciekamy na północ. Do Ladakh. W indyjskie Himalaje. Sprawdziliśmy w internecie – w Leh temperatura w ciągu dnia wynosi teraz jakieś 20 stopni. Nie możemy się doczekać.

Komentarze 4

  1. uuuu nie zazdroszcze byle do ladakhu tam powinno byc chlodniej…w sydney pada – leje!!!

  2. Jak jest z wilgotnością powietrza przy tej temperaturze?
    W Australii przy ponad 40 st wilgotność zwykle jest w okolicach 5% i mniej, co znacząco ułatwia zniesienie upały i zwiększa przy okazji zagrożenie pożarem…

    • Cale szczescie wilgotnosc jest niska. W sumie to jest bardzo sucho. Ale upal jest nieopisany. Jakby non stop siedziec z jedna noga w rozgrzanym piekarniku…

  3. Witam podroznikow , moje dzieci tez sa teraz w Indiach na Goa , maja lepiej bo sie kapia w morzu.Na poczatku czerwca jada do Himalaya Pradeh na polnoc ,moze sie spotkacie,pozdrawiam jola

Dodaj odpowiedź do maciej Anuluj pisanie odpowiedzi